wtorek, 17 lipca 2012

POWRÓT :)

Witajcie  :)  Wróciłam do domu w sobotę  i nie miałam internetu ,później nie miałam za bardzo czasu, więc  piszę dopiero teraz. Wyjazd był bardzo udany :) było dużo krów, bąków końskich ( one były straszne, cały czas gryzły) oraz świetlików ( były piękne nigdy nie widziałam tych owadów teraz po raz pierwszy ) Widoki były przepiękne :) Domek mieliśmy koło lasu. W domu kiedyś mieszkała prababcia, ale 2 lata temu zmarła :( Domek był mały i ściana była zniszczona powoli się waliła.W kuchni biegały jaszczurki i były bobki od szczurów.Pogoda była cudowna choć dwa razy zachmurzyło się niebo i była burza.Przez nią nie było prądu parę godzin :( Toaleta  była ....... mała drewniana budka z otworem drewnianym na załatwianie swoich potrzeb, gdy babcia weszła do budki ( ze mną jechała siostra, mam, babcia,dziadek) w niej była siedziba os :( pełno os i szerszeni.Nie było źle nie ugryzły mnie :) musieliśmy iść parę kilometrów bo dopiero tam był pierwszy sklep po sprej na osy.Sprej zadziałał i osy zniszczyliśmy ( babcia, bo inni się bali ) Kąpaliśmy się w misce :)  Nasz domek był trochę daleko od innych,jedynie wyżej był dom w którym dwa lata temu powiesił się Pan Władek i tam zamieszkała Pani Wanda z synami ( pijokami) cały czas pili i byli opici ( strasznie się ich bałam) Kuzyni babci mieli owczarka szkockiego collie, ale ktoś im go ukradł.Psów rasowych tam nie było jedynie kundelki.Odwiedziliśmy córkę siostry mamy od dziadka mamy krewną dziadka, miała psa, który udusił się glizdami. Niestety w Siedliskach Bogusz. nie było weterynarza dopiero w Brzostku, przez to starsze osoby,  które nie miały auta nie jeździły do weterynarzy.Każde rodziny , które odwiedzaliśmy  mające psy,  to podopieczni mieli robaki,pchły itp. straszne.Przeraziło mnie to, że jest tam bardzo dużo psów przywiązanych do budy łańcuchami :( Tam na wsi mają własne zwyczaje np. wchodzenie do domu w butach u nas tego nie ma, albo jedzenie ciasta bez talerzy, ciężko się tak je by się nie pokruszyć :) Troszkę mi się tam nudziło, nie miałam co robić nie było grzybów, basen o mało by się przedziurawił bo była skoszona trawa i ostre patyki wystawały, na tych patykach załatwiliśmy dwie piłki. Fajną rzeczą było to,że przyjeżdżało auto z jedzeniem pod dom, zawsze kupiliśmy 10 lodów oskarów jagodowych z białą polewą mniammm były pyszne jadłam je dwa lub raz dziennie.Myślałam,że ich u nas nie ma a ostatnio mama nam kupiła w sklepie :) przypomniało mi się Podkarpacie :)  przechodząc do wyjazdu malowałam przyczepę z siostrą.Babcia kiedyś kupiła przyczepę i się zniszczyła, więc pomalowałyśmy na niej motylki, kwity itp. Miałam tam bardzo dużo czasu więc czytałam książki :) dokończyłam ,,Zapomniany język psów w praktyce" i w jeden dzień w 5 godzin przeczytałam 237 stron książki ,,Łzy Racheli" świetne książki.Gdy przeczytałam nie miałam co robić, więc odpoczywałam.Brakowało mi mojego rudego Goldusia.Chodzenia na spacery i dużo innych rzeczy.Nie było źle, podobało mi się :) szybko czas minął i tu nagle w domu :)Mam smutną wiadomość tam było tak pięknie a ja nie mogłam wziąć aparatu.Tata powiedział,że go zniszczę a on był drogi.Miał trochę racji  mam tendęcje do niszczenia np. mój notebook zleciał mi ostatnio z kolan, siedziałam na łóżku, Goldi wskoczył na kolana i notebook spadł.Powoli psuł się ekran aż padł dysk.Tata musiał kupić nowy dysk. No więc niestety nie mam zdjęć, czasem tak żałowałam. Był piękny krajobraz, albo chciałam zrobić bardzo zdjęcie więc zrobiłam komórką kotki jak karmiła własne dziecko jak to pięknie wyglądało. Szkoda :( ale nic może za rok pojadę i zrobię zdjęcia :) Jednym słowem udał się wyjazd :) Wiem,że to blog o Goldusiu, ale dam zdjęcia z pierwszego spacerku IVO, kolegi Goldusia. Zastanawiam się, czy nie zrobić bloga o Goldim i Ivo, nie wiem zastanowię się :) Ivo jest mojej siostry dwa lata młodszej Julii a mój Golduś :) Dosyć pisania czas na zdjęcia (robione gorszym aparatem ) :)
                                                    
                                                   IVO CZEKA PRZED BRAMĄ
                                                              
                                                      RAZEM Z GOLDIM

                                           PO SPACERKU WSZYSCY SPALI :)


5 komentarzy:

  1. Ach, jakie ślicznie cavaliierki!
    Nic dodać,nic ująć! :D
    Cieszę się, że wyjazd się udał.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj :) dziękuję za miły komentarz :) cieszę się, że cavalierki się podobają :) Pozdrawiamy: Ewa i Goldi

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Witaj :) dziękuję za komentarz.Masz rację spacer był super, pieskom się spodobał.Ku mojemu zdziwieniu po powrocie Goldi sapał, ledwo żył a Ivo chciał jeszcze poszaleć :) lecz po chwili wszystkie zasnęły :) Pozdrawiam : Ewa i Goldi :)

      Usuń
  4. To musiał być świetny wyjazd. :) Uwielbiam spędzać czas z daleka od cywilizacji, bez jakichś specjalnych wygód. Choć na mojej działce wiele się zmieniło, wciąż dobrze wspominam stare czasy, kiedy to łapałam z rodzeństwem jaszczurki, przemykające wzdłuż ogrodzenia, nie było takich udogodnień, jak DVD czy toaleta ze spłuczką, a deszczowe dni spędzaliśmy rodzinnie, grając w karty. :) Mimo wprowadzenia pewnych zmian, wciąż wiele pozostało z tego, co było kiedyś. Może to się wydawać dziwne, ale zawsze mnie ciągnęło w takie bardziej surowe warunki. Jedyne zastrzeżenie budzą wspomniane już przez Ciebie osy czy szerszenie. U mnie to niestety plaga i ostatnio właśnie osisko dało mi się we znaki - paskudna sprawa, nikomu nie życzę. Masz szczęście, że Ciebie to nie spotkało. :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń